FanFiction.pl wiersze poezja serwis poetycko - literacki

u t w ó r


kategoria : / /



Błękitny Śnieg

a u t o r :    YorikiBB


w s t ę p :   

Hej jestem tu nowa ;) nie to że nie umiem pisać ale jakby coś to proszę o wyrozumiałość;D Dobra zapraszam do czytania :*



u t w ó r :

-Jeszcze Zdążę!! - mówiłam sama do siebie biegnąc w stronę szkoły. Zaczął się nowy rok szkolny , więc nie mam zamiaru się spóźnić. Tak samo jak NOWY rok szkolny się zaczął tak samo NOWA ja zaczyna...żyć.
Tak..jestem Yoriki Mizutami...nowa Yoriki! Od tego dnia zaczyna się wszystko od początku. Czasy gimnazjum to przeszłość...musze pożegnać czarne, smutne łzy i depresyjne podejście do świata. Jedyne co pozostaje bez zmian to moja przyjaźń z Nanii i moja pierwsza miłość..Ren...Ren Okiumichi. Od 4 lat bez zmian przyjaźń z Nanii daje wielkie uczucie wartości i bezpieczeństwa ale...ta przyjaźń też cholernie boli. Ale w sumie jakie uczucie nie boli. Nawet to niefortunne zakochanie w Renie...to także boli , ale da się z tym żyć.
- No...uff zdążyłam jak zawsze Haha! - tusz przed dzwonkiem szybko zmieniłam buty i czym prędzej popędziłam do klasy.
Moja klasa jest na 2 piętrze więc pokonałam schody, dobiegłam do klasy i haotycznie otworzyłam drzwi.
- OHAYOOOOOO!!!! - wydarłam się na całą klasę, nadal zipiąc od zmęczenia. Zajęłam miejsce w ostatnim rzędzie przy oknie i rozpakowałam książki.
- Dobrze młodzieży...jako że zaczął się nowy rok szkolny nie mogło zabraknąć nowych twarzy. Mamy nowego kolegę w klasie przywitaj się Ren. - gdy nauczyciel wypowiedział imię "Ren" natychmiastowo podskoczyłam myśląc że to może być...ten Ren.
-..Jestem Ren Okiumichi. Przeprowadziłem się z Tokyo do Saitamy..czyli tutaj..i
- REN!!! - wykrzyknęłam wyskakując z ławki z podekscytowania. To był Ren. Chłopak który podoba mi się od 1 klasy gimnazjum. Chodził do miejscowego gimnazjum do 2 klasy natomiast w 3 gdzieś zniknął i nikt nic nie wiedział...trudno było się z nim jakkolwiek skontaktować więc wszyscy o nim zapomnieli....wszyscy oprócz mnie. Ja nadal trzymałam w sobie nadzieje i po tylu latach ta cała nadzieja poskutkowała...wierzyłam w to.
- Yoriki ogarnij się debilu! - powiedziała do mnie szeptem, szturchając moje plecy Nanii. Po tych słowach i po zobaczeniu srogiego wzroku Nanii usiadłam przepraszając za wtargnięcie w wypowiedź Rena. On tylko się na mnie spojrzał, uśmiechnął i zaczął gadać dalej. Nanii do końca lekcji i w ogóle całego dnia wypominała mi tą głupotę a reszta moich koleżanek śmiała się , lecz mi nie było tak do śmiechu. Przez resztę dnia w szkole próbowałam znaleźć Rena i pogadać z nim. Niestety nigdzie go nie było. Gdy zadzwonił ostatni dzwonek i poszłam zmienić buty...on stał przy szafkach.
- Ren! Hej Ren!! - podbiegłam do niego z uśmiecham na twarzy.
- O...Hej Yoriki. - obojętnie odpowiedział w moją stronę.
- Ha pamiętasz mnie!? - Zdziwiłam się bo w gimnazjum doszło między nami tylko do jednego zbliżenia i przez to się poznaliśmy. Ale tylko imiona nic więcej, także dziwne było to że on...i ja..on mnie..i ja..matko...on mnie pamięta.
- Pamiętam. Nie mógłbym zapomnieć Ciebie..Yoriki. - odpowiedział z lekkim uśmiechem i głową spuszczoną w dół.
- He..jak to mnie? Przecież..
- Pamiętam to. Zima..i padał śnieg. Wszyscy szli do swoich domów i wtedy ty wyszłaś z uliczki na przeciwko mnie. I....gdy mnie zauważyłaś nagle się zatrzymałaś bo...widziałaś że się na ciebie patrzę. I tak się na siebie patrzyliśmy...a ten śnieg wpadał w twoje długie, wiśniowe włosy.- Tak..to było to co pamiętam. To właśnie to zbliżenie. On to pamięta tak samo jak ja...ale może on to inaczej odebrał i pamięta to z innego powodu...nie z tego co ja...ja to z miłości chce pamiętać.
- Ehehe przypominasz sobie? - potrząsnął głową odrzucając swoje czarne, potargane włosy na bok i śmiejąc sie do mnie.
- Tak...pamiętam to Ren. - nieśmiało odpowiedziałam szybko mrugając oczyma by się nie popłakać ze szczęścia, wzruszenia i zdziwienia.
- No teraz się zmieniłaś..już nie masz długich włosów ale kolor ten sam. O i oczy też te same...piwne i ogromne..heh...wytrzeszczone gały.
- E co!? - byłam kompletnie zdezorientowana. On nie powiedział tego w żartobliwy sposób tylko taki...chamski. Nie wiedziałam co powiedzieć ale wydusiłam:
- Nie prawda! To twoje ślepia zawsze były większe! Ty tez sie zleniłeś..z zachowania. Nadal masz te czarne, cienkie włosy i te błękitne podkrążone oczy...ale to było chamskie. - Nawet nie wiem czemu to powiedziałam. Przy tej rozmowie czułam niezwykły stres i..aaaa sama nie wiem.
- Nic mi do tego...idę do domu. Cze!
Po tych słowach po prostu sobie poszedł. He nawet jak idzie to lekko sie garbi...Dziwny jest. Jest dziwny, ale chce do niego...chcę z nim porozmawiać...i pobyć przy nim dłużej. Lubię jego głos i mimikę twarzy...Ren...pamiętam cię.
Ciąg Dalszy Nastąpi ;)






o c e ń     u t w ó r

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą oceniać utwory.

s t a t y s t y k a

śr. ocen : 0.00
il. ocen : 0
il. odsłon : 1344
il. komentarzy : 0
linii : 23
słów : 909
znaków : 4549
data dodania : 2016-11-29

k o m e n t a r z e

Brak komentarzy.

d o d a j    k o m e n t a r z

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.



p o l e c a m y

o    s e r w i s i e