FanFiction.pl wiersze poezja serwis poetycko - literacki

u t w ó r


kategoria : Poezja / Poezja narracyjna / Inna



"Jeżeli bardzo chcesz, przyjdź."

a u t o r :    Black_Bird


w s t ę p :   

Twór mojej błędnej fantazji, powstający w nocy.

"Ale czy warto?
Może nie warto?
Ech, chyba warto....
Tak, tak- warto.
Bardzo to warto.
O, tak- to warto.
Jeszcze jak warto."
-Stachura



u t w ó r :

Czuje się tak jakbyś zaczynał mnie wiązać, delikatnie dotykając i pieszcząc spętane ręce. Lecz złota wstążka opata też moje serce, jest śliska, a ta tkanina jest łatwo do zerwania. Proszę serce, nie bij zbyt mocno, by nie usłyszał. Proszę nie buntuj się tak....! Ta linka... Dlaczego w ogóle nie chcę się wyrwać? Czuje jak wchodzi we mnie ciepło, tak drastyczne i brutalne w swoich czułych zwrotach. Złoto staje się nitką i nie opata mnie zbyt mocno, a wręcz zwisa swobodnie, ja nie mogę powiedzieć ni słowa, boje się, lecz już nie tak jak kiedyś. Nie zostawiaj mnie... bo przestanę wtedy istnieć. Jestem idiotą, wiem.
Lecz proszę, proszę jeżeli i ty chcesz mnie przy sobie,
Nie mów już więcej do mnie z tym znanym sobie chłodem,
I nie podnoś na mnie więcej ręki,
Lecz jeżeli tak bardzo chcesz, przyjdź
I zanuć mi melodie tej twojej ukochanej piosenki.
Tylko proszę, nie krzywdź, bo to bardzo boli,
Kiedy jedno, drugie swoim urokiem niewoli.
Nie przypieraj mnie do muru z tą twoją wiecznie
Gorącą wściekłością,
I nie podnoś na mnie głosu.
Nie bądź nie miły i patrzy mi w oczy,
Kiedy coś do mnie mówisz.
Nie kłam, kłamstwa nadają oczom fałszywego blasku.
Nie chcę twoich obietnic,
Bo to nie ma najmniejszego sensu.
Chce twojego ciepła,
Powolnego dotyku,
Pocałunku lekkiego jak machnięcie skrzydeł motylich,
I słów które tak delikatnie rozdzierają me serce,
Wchodząc w nie z czułością,
Subtelnej natury kwiatu wiśni...
I nie potrzebuje nic więcej.
Tylko ciebie chcę i może trochę ciszy i miejsca...

Jeżeli chcesz to przyjdź,
Potrzymaj mnie za rękę,
Ale nie milcz, mów, proszę.
Twój głos jest taki uspokajający,
A ciepło mnie rozleniwia.
Czy ty się załamujesz?
Nie możesz bo i ja to zrobię,
Nie pozwól mi uciec...
Nie pozwól mi odejść,
A i ja ci na to nie pozwolę.
„Kochać tak łatwo powiedzieć?”
Nie każesz mi tego mówić,
Choć pewnie byś się tajemniczo uśmiechnął,
Gdybym zebrał kawałki, roztrzaskanej o ziemie odwagi.
Może masz rację, znalazłem tu moje miejsce.
Tylko mam jedno pytanie:
To miejsce koło ciebie jest wolne?
Nie mów proszę „nie”, bo to nie wchodzi w grę...
Skoro już jestem, to ściskaj mnie jak najwięcej!
Nie okazuj mi swych grymasów
i proszę nich ci się oczy tak nie szklą...!
Czy mam cię przeprosić...? Czy byś to przyjął...?
Czy też posłałbyś mnie do diabła..?
Nie wiem, dlatego nie powiem po prostu nic.
Zostanę tu póki mogę, bo potem będzie różnie.
Ludzie się zmieniają, lecz pozostań niezmiennym...!
Nuć te swoją piosenkę,
Choćby była tylko odgłosem spadających łez.
Uśmiechaj się tym uśmiechem,
Choćby inni uważali go za oznakę szaleństwa.
Patrz tymi pięknymi przymrużonymi oczami,
Choćby inni się ich bali.
Lecz ja się już nie boje, bo wiem jaki jesteś.
Możesz oszukiwać wszystkich wokół i siebie też...
Ale nie mnie. Pozwól mi mówić to co chce.
Pozwól mi też myśleć tak jak chce...
Nie mów „nie”, bo to nie wchodzi w grę...
Proszę nie bądź innym, niż byłeś dotychczas...
I nie bój się, obronie siebie i ciebie też.
Postaram się, bo świat który teraz mam,
Jest zbyt cenny by z niego rezygnować.
I na litość Boską, pozwól mi wkraść się
i do twojego słodko-gorzkiego kłamstwa.
Pozwól mi być częścią całości,
Pozwól bo bardzo proszę, ronię łzę, dobrze że jej nie widzisz...
Bardzo dobrze, przejąłbyś się,
A tak mogę tkwić czując twoje ciepło pod sobą i za sobą.
Tęsknię choć nie za tamtymi...
Nie wiem za czym, nie żal mi żadnej z chwil.
Choć one dalej bolą.
Pozwól mi sobą zalepić, wiecznie krwawiące rany
I zszyć je twoją miłością.
Chce tu zostać, pozwolisz mi na to...?
Będę czekał, jeżeli nie pozwalasz to zabij to serce
Które tak szaleńczo dziś bije....
Bo jeżeli nie tu, to też nie tam.
Pozwalaj mi szaleć w ciemności...
Lecz nie pozwól mi miotać się w samotności...


....


Co powinienem powiedzieć, nad czym się zastanawiać...?
O czym myśli?
Czy chce tego samego?
Dlaczego jego palce tak mocno ściskają moje dłonie...?
Czy mogę pozwolić sobie na złudzenia?
Czy w końcu nie ucieknę z podkulonym ogonem?
Chce go pocieszyć, chce by był...
Jednak nie może to znowu wyglądać tak samo, jak wyglądało przez tydzień.
O nie...! Nigdy więcej, nie dam rady krzyknąć, nie dam rady podnieść ręki.
Choć nie wolno mi do niego mówić po imieniu, czuje że byłoby nam łatwiej.
I czuje jego spojrzenie, czuje tę łzę, chyba łzę...
Znowu musi przeze mnie płakać...?
Przy nim nie czuje się jak potwór,
Nie czuje się tak źle, jakby czuć się mógł.
Zapominam o tym co było, ale ludzie podobno często tak robią.
Więc skoro to rzecz naturalna, to dlaczego ciągle tak bardzo uciekam?
Dlaczego moje serce tak drży...?
Dlaczego ręce mu nie dorównują, za to czuje w oczach żar...
Obrzydliwe zimno... Ale on tu jest...
Więc nie jest źle, wytrzymam, chce żyć,
Lecz tylko tu, tylko z nim, tylko tu i tylko z nim.
Czy mówię już jak szaleniec...?
Przyzwyczaił się do mnie...?
Jakże bym chciał, to stwierdzić bez wyrzutu...
Uderzyłem, polała się krew, polały się łzy.
Opadł na podłogę, bez sił.
A jego ciało ciągle się buntowało, ta gorączka i ten ból.
Wytrzymał to? W jaki sposób?
Pytam siebie, lecz nigdy nie zapytam jego.
Nie, bo to nie jest sposób.
Nie będę go płoszył.
Kładzie głowę delikatnie na mojej piersi,
Czyżby mi ufał?
Oddycha powoli, spokojnie lecz z pewnym bólem na twarzy?
Fizycznym czy psychicznym?
„Czy coś ci jest?”- nie zapytam, bo nie potrafię.
Czy ja w ogóle coś potrafię...?!
Jestem zimny, nie wiem jak on może wytrzymać z takim człowiekiem...
Ale najwyraźniej może...
Czy powinienem go tak puszczać?
Jeżeli ucieknie, mój gniew spali mnie od środka.
Czyżbyś się bał..? Tak boje się.
A Dlaczego? Bo nie umiem żyć.
Nie rozumiem... on mnie uczy oddychać, na kolejne trzysta sposobów.
Ładnie pachnie... Tak wiem, to jego włosy.
A ta skóra taka gładka... Też to zauważyłem.
A dlaczego tak mocno cię ściska? Boi się.
Ciebie? Nie, tego czym się staje.
A może jednak nie? Skąd możesz wiedzieć?
Czuje. Ale jak?
Zobacz w głąb, nie bądź skałą... Tak, masz rację.






o c e ń     u t w ó r

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą oceniać utwory.

s t a t y s t y k a

śr. ocen : 0.00
il. ocen : 0
il. odsłon : 2222
il. komentarzy : 0
linii : 140
słów : 1183
znaków : 6097
data dodania : 2007-12-09

k o m e n t a r z e

Brak komentarzy.

d o d a j    k o m e n t a r z

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.



p o l e c a m y

o    s e r w i s i e