FanFiction.pl wiersze poezja serwis poetycko - literacki

u t w ó r


kategoria : Proza / Fikcja / Polityczna



Plaże Dominikany ....1

a u t o r :    Luyben


w s t ę p :   

stylizacja na typowe polityczno-sensacyjne opowiadania w miekkich okładkach okraszone duża iloscią brutalnosci i seksu dla przyciągniecia czytelnika - początek



u t w ó r :

Plaże Dominikany przez znawców słusznie uważane były za najpiękniejsze na świecie …długie kilometry śnieżno– białego piasku gdzieniegdzie przeplatane palmami, niebiesko– zielonkawe morze z płytką laguna i malutkimi malowniczymi falami, świeża bryza od morza ..wszystko to ściągały prawdziwych znawców do sieci najelegantszych hoteli…oczywiście te najlepsze nie był to typowy tani standard dla wielbicieli niemieckich biur podróży czy nawet bardziej elegancka ich wersja w postaci francuskich Club Meditrane albo austriackich Magic Club ….o nie …te szczególne ukryte były za wysokimi żywopłotami, elektronicznie otwieraną bramą (właściwie niezauważalną dla wszystkich nieświadomych turystów a nawet tubylców)..a ich plaże rozpościerały się w najbardziej malowniczych rejonach …doskonale strzeżonych dla wszystkich postronnych …
Taki był Malibu Club – nie dając się zwieść pretensjonalnej nazwie – Malibu Club na Dominikanie należał do najbardziej ekskluzywnej sieci Royal Prestige Hotels (tak ekskluzywnej że nie uważały za stosowne reklamować się plebejskimi stronami internetowymi…)..ich standard trudno określić ..w rozmowach ze starannie wyselekcjonowanymi potencjalnymi klientami dawano do zrozumienia że odpowiada mnie więcej ośmiu gwiazdkom (słynny żaglowiec w Emiratach z ich siedmioma gwiazdkami i 2000 $ za nocleg w najtańszym pokoju mógłby więc służyć dla Rogal Prestige prawdopodobnie jako noclegownia dla obsługi) ….

Księżniczka …bo tak o niej szeptała za plecami obsługa ..nie zwracała uwagi na luksus .. w zasadzie męczył ją i często czuła się zażenowana płaszczeniem obsługi w formie do której prawdopodobnie nie byliby przyzwyczajenie niewolnicy w czasach Kleopatry .. obfitość i luksus wszystkiego sprawiał paradoksalnie że właściwie nie było niczego wartościowego …a rajski odpoczynek stawał się jałowy jak przesiewanie palcami suchego piasku ….
Właściwie nie chciała uczestniczyć w żadnej z setek oferowanych hotelowych przyjemności .. ani zespołowych grach , towarzyskich zabawach, sportowych activities (od wodnego aerobiku, przejażdżką konno, polo, żeglowaniem pełnomorski, bocce, paralotniarstwem, nurkowaniem lub innego tego typu bzdurą..) wcale nie bawiły jej tez pewnego typu dyskretne usługi …niesłychanie nienatrętnie proponowane przez maitre – de –hotel a reklamowane jako poznawanie lokalnych atrakcji …o ile większość hotelowych gości (samców) raczyła się bez granic tzw. wieczorami lokalnymi przy ogłuszającej muzyce marangue, gdzie picie drinków (wstęp) kończyło się niezmiennie grupowymi (jeśli chodzi o ilość kobiet) kopulacjami przekraczającymi zwykły poziom rozpusty ….oczywiście dla kobiet w Rogal Prestiże usługi były o wiele bardziej wyrafinowane ….ciemnoooki przystojny masażysta z głębokim spojrzeniem długo nacierał jej ciało olejkami przed masażem .sterylna czystość SPA z perfekcyjnie ułożonymi jak pod sznurek ręcznikami ..wielkie łóżko do masażu i galeria wonnych olejków ustawionych w równiutkich rządkach…znał wszystkie miejsca ciała powodujące rozluźnienie mięśni jak również te wstydliwie omijane podczas lekcji masażu ..pozwalające na niekontrolowana reakcję organizmu …sama nie wiedziała dlaczego pozwoliła mu się tak masować (może nawet pozwoliła na nieco więcej niż zwykle) ..było nawet bardzo przyjemnie a jej ciało rozgrzane eterycznymi olejkami i jego dotykiem zaczęło odpowiadać spragnione ..ale jednak zdecydowanie odsunęła jego rękę która musnęła jej brodawki …nie odpowiedziała też na przeciągła propozycję że salon jest otwarty do wieczora i jego specjalnością jest masaż na brzegiem morza ….może trochę wieczorem tego żałowała zasypiając samotnie w pokoju , dotykając na dobranoc delikatnych punktów ciała i na koniec zwijając się w ekstazie z obrazem jego ciemnych , seksownych oczu ….
Tej nocy pamięta to dokładnie, obudziła się w ciemności, sen jeszcze zaklejał jej oczy ..czarno białe obrazy, setek małych ludzi pracowicie układających wielkie piaskowe koło…mandala jak z tybetańskich zdjęć Henricha Harrery tylko tysiąc razy większa i jeszcze bardziej precyzyjna, każde ludzkie życie jak ziarno we właściwym miejscu układanki przesypywane ruchem stwórcy zgodnie z paciorkami linii losu ..jakoś dziwne uczucie, dziwny sen wciąż przewijający się między oczyma .

Szaleńcza muzyka marengu od wczesnego rana. Grupa młodych Dominikańczyków – dziewcząt i chłopców radośnie bawiących się na kawałku ogrodzonej plaży udającej taneczny parkiet. Pośród nich, wyższa od innych, prześliczna młoda dziewczyna , dziewczynka właściwie jeszcze , może piętnastoletnia, ale w tym kraju trudno czasami odróżnić dziesięciolatki od dwudziestolatki, no może za wyjątkiem że ta druga ma już jedno lub kilka dzieci. Prześliczna dziewczyna , obraca się w zauroczona w tańcu ścigana pożądliwym wzrokiem wszystkich miejscowych chłopców. Taneczna zabawa w małej wiosce koło Puerto Plata , spóźniona celebracja święta Marii Panny, zezwolona przez wioskową starszyznę. Dziewczyna zdaję się płynąc, wirować ponad wszystkimi, stopiona wręcz z rytmicznymi dźwiękami. Nikt z obecnych nie wie, że boi się straszliwe, że jest to jej ostatni dzień wśród rówieśników. Ona wciąż tańczy, wirując, zasłuchana w muzykę jakby chciała zapomnieć o wszystkim. Tak piękna, że mogłaby startować w konkursach Miss Świata lub pozować najlepszym fotografikom, ale jej los będzie taki sam jak większości ładnych dziewcząt z jej wsi. Właściwie to pochodziła z Marbana – pamięta kochana babcię – starsza kobieta przytulająca ją czule, gładząca po głowie i nucąca ciche kołysanki. Babcia, jej piosenki i wróżby – miała coś z dawnych czarownic czy kapłanek voodoo, kilka razy stawiała jej carraro – rodzaj lokalnej przepowiedni – potem mrucząc i gładząc po głowie – wielki los – wielkie zadanie w wielkim planie, tylko pamiętaj unikać ognistego ptaka – taka wróżba powtarzała się co najmniej dwukrotnie. Ojciec dostał jakaś pracę w Puerto Plata i przenieśli się w te okolice, dla niej drugi koniec wyspy tak jak koniec świata. Tym bardzie nigdy nie wsiądzie do samolotu żeby nie kusić złego losu. Tańczy i tańczy i nie chce żeby muzyka zamilkła,. wie że jutro jedzie do miasta i jej los będzie zupełnie inny. Patrzy teraz na Roberto, wie że dziś da mu prezent na jaki tak długo czekał, prezent o jakim marzy każdy mężczyzna, prezent jaki daje się ukochanemu na początek wspólnego życia lub ……na pożegnanie na zawsze.

W czasie dnia Księżniczka lubiła właściwie tylko zaszywać się w odległej części plaży …właściwie tuż przy granicy plaży hotelowej …gdzie wysokie skały graniczyły z laguną …tam w oddali od gwaru i ludzi mogła cały dzień oddawać się marzeniom na przemian opalając się w słońcu lub pływając w morzu…tu plaża była tak ukształtowana ze nie widziała nikogo i nie był dostrzegalna przez nikogo – ani gości ani ochronę która była pewna że wysokie skały i elektroniczny system alarmowy nie wpuści nikogo niepożądanego …Jej romantyczna dusza pragnęła samotności, niepowodzenia zranionego serca odzywały się mocnym bólem , wspomnienie tak niedawnych chwil, tak wielkiego pożądania i tak bolesnego końca ..otwarta rana jeszcze nie zabliźniona..
Pływała i opalała się , pływała …kusiło ją ab zdjąć biustonosz i poopalać się topless ..wstydziła się na początku ale po kilku dniach zdjęła stanik i powoli jej piersi nabrały pięknego złotobrązowego koloru w dominikańskim słońcu …zachęcona sukcesem posunęła się dalej i pod koniec pierwszego tygodnie opalała się całkiem nago ….przystojny masażysta oczywiście zauważył rezultaty natychmiast co stwierdziła z zadowoleniem obserwując jego gigantyczną erekcje …notabene nie był najgorzej zbudowany i obdarzony co mogła dostrzec przez lekki bawełniany materiał jego spodni ….
Tego dnia postanowiła zostać w swoim zakątku cały dzień …..szybko wyskoczyła z ubrania i położyła się na rozkładanym łóżko– leżaku …ciepło słońca było tak rozbrajające , ze nawet skołatane serce znalazło chwile spokoju, było błogo i wygodnie …rajsko ….


Ale Dominikana i jej plaże to nie tylko raj …jak w każdym miejscu (dualistyczne podejście do świata) istniało też i piekło i inni ludzie , którym nie dane były rozkosze Royal Prestige …
Właściwie to ten kraj i cała wyspa zamiast dźwięcznej nazwy Hispaniola powinien nosić miano „ziemi przeklętej” ..cóż z tego że Kolumb nazwał to miejsce rajem na ziemi zakładając w 1496 pierwsza osadę białych (jeśli co prawda nie liczyć biednych zapomnianych przez historię odkrywców Wikingów) na obu Amerykach jeśli od tego czasu historia Dominikany to nieprzerwane pasmo wyzysku, biedy, strachu, mordów politycznych uprawianych z zarówno z najniższych pobudek jak i z idealistycznej chęci zapobieżenia niesprawiedliwości …ledwo co usamodzielnili się od Haiti co świętują do dziś dniem Restauracji republiki a wpadli w ręce rodzimych oprawców ..co prawda można powiedzieć, ze nie ma już Rafaela Trujillo który zlikwidował kalendarz i nakazał liczyć dzieje od dnia swoich urodzin (Era Trujillo) a stolicę Santo Domingo obdarował własnym imieniem …odszedł już tez stary (i pod koniec życia całkowicie niewidomy) dr Joaquim Balaquer – typowe fatum ameryki Łacińskiej i Południowej, zręczny populista żonglujący na emocjach tłumu obdarzony lisim sprytem i mentalnością drobnego sutenera, pazerny chciwiec który jeszcze pod koniec swojego życia będąc prawie całkowicie ślepy z rozkoszą oddawał się wyrafinowanej rozpuście – z coraz bardziej młodymi dziewczętami aż jego rządowa rezydencja El Rubi Azul – niebieski Rubin – mityczny kamień o kolorze albinosa – stałą się postrachem u wszystkich ojców rodzin …tyle dziewcząt, a właściwie jeszcze dziewczynek sprowadzono tam siłą …aby odnaleźć się potem w tanich burdelach (prostibulo jak na nie mówili) Santo Domingo czy San Cristobal (cóż za przewrotność losu to miasto będące kiedyś siedzibą jezuitów na Dominikanie dziś było znanym centrum rozrywek i zakazanych uciech tak występnych że nie chciano na nie pozwolić w zachowującej choć pozory przyzwoitości stolicy ….
Tak niby te czasy odeszły …dziś twarz El Presidento – Leonela Fernandela widoczna była na tysiącach plakatów i obrazów spoglądając z każdej ściany rządowych budynków, szkół czy nawet najmniejszych sklepów z pamiątkami vodoo …cóż z tego ze według standardów UNIDO i Banku Światowego awansowała w państwach wolnych od korupcji i nie stosujących przemocy na pozycję w okolicy setnego miejsca jeśli pod tą kolorową fasadą liberalnej demokracji, przyjaznej wyspy i życzliwości dla turystów istniała jeszcze większa niesprawiedliwość i gwałt niż wcześniej …istniała przecież cały czas tajna policja Mano Negra (Czarna Ręka) …istniała oczywiście nieoficjalnie bo przecież nie znalazłoby się jej adresu w żadnym ze spisów telefonu a każdy z mieszkańców na oficjalne pytanie przecząco przekręci głową …przekręci bo w duchu na same te dwa słowa serce z każdego z nich ściśnie się w niewyobrażalnym strachu ….Mano Negra ..spadkobiercy dawnych tajnych stowarzyszeń walk o niepodległość, potem niezbędne narzędzie do utrzymania władzy każdego z kolejnych rządów, wielka siła w okresie Trujillo słynna Biała Róża – wtedy członkowie rozpoznawali się po kremowej perle wpiętej w klapę marynarki – zamierzchły relikt dawnych czasów dziś wyparty przez nowoczesne technologie…teraz zgodnie z zasadami wielkiego teoretyka („nie ważny jest terror ale świadomość jego istnienia”) …nie była widocznie jawnie ..wręcz przeciwnie wszystko zaprzeczało jej istnieniu ….a jednocześnie niesłychanie głęboko zakonspirowana tajna policja skrzyżowana z najbardziej tajemniczym z tajemniczych stowarzyszeń ..połączona węzłem silniejszym niż wszystkie przysięgi , niemożliwa do porzucenia czy zdrady .. każdy z Manu Negra wiedział że nawet jeśli by chciała, nawet jeśli będzie miał miliony dolarów , euro czy funtów czy też będzie chroniony przez najpotężniejsze organizacje rządowe to i tak nie ma to znaczenia bo ..…Manu Negra sekretna okrutna organizacja przekazująca mordercze rytuały tylko najbardziej zaufanym osobom po licznych próbach inicjacji z których ostatni nierozerwalnie związywał każdego z nich z nią na zawsze ..aż do śmieci ich wszystkich …Manu Negra …siłą tak przerażająca ze dla każdej z jej ofiar wszystkie jej prekursorki …nawet najbardziej okrutna azjatycka armia siepaczy Kim Dzun Ila wydawała się gromadką niezaradnych szczeniaków z przedszkola Montessori ….

Tak ..niby na wyspie panował porządek ..ale każda niesprawiedliwość i gwałt rodzi jeszcze większy opór i jeszcze większy gwałt ….nawet najbardziej sprawny terror spotka się z jeszcze większym poświeceniem ofiar i jeszcze bardziej sprawnym ruchem oporu ….El Matador …El Matador ….El Matador ..to jedno słowo powtarzane przez zwykłych ludzi przynosiło nadzieję i wiarę , jednocześnie budząc wściekłość wszystkich związanych z El Presidento ….El Matador – mityczny przywódca, mitycznej organizacji …skrzyżowanie współczesnego Robin Hooda z Janosikiem i Jamsem Bondem …zbawca ludu posługujący się najbardziej zaawansowaną technologią, zawsze unikający wszelkich pułapek…oczywiście Manu Negra wydawała się spokojna ..znała bowiem większość nazwisk struktury podziemnej i pozwalała się bawić w opozycję z sadystycznym spokojem oczekując rozkazu do rozbicia organizacji …tak jak okrutne dziecko obserwuje nieporadne wysiłki chrząszcza złapanego w piaskową pułapkę, daremnie próbując wydostać się na wolność, by znudzone wreszcie czekaniem rozgnieść obcasem na miazgę …






o c e ń     u t w ó r

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą oceniać utwory.

s t a t y s t y k a

śr. ocen : 0.00
il. ocen : 0
il. odsłon : 2716
il. komentarzy : 0
linii : 21
słów : 2369
znaków : 13917
data dodania : 2006-01-30

k o m e n t a r z e

Brak komentarzy.

d o d a j    k o m e n t a r z

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.



p o l e c a m y

o    s e r w i s i e