FanFiction.pl wiersze poezja serwis poetycko - literacki

u t w ó r


kategoria : / /



O śmierci mowa II

a u t o r :    Ancillea


w s t ę p :   

To jest druga część OPOWIADANIA. Tak, opowiadania, nie książki :))



u t w ó r :

Przed Michałem w całej okazałości stała ponętna szatynka. Czarne włosy skręcone w kilka uroczych loków spływały jej po ramionach. Miała piękną figurę Wenus i obfity biust. Usta zostały podkreślone mocną czerwoną szminką. Oderwać wzroku raczej nie było można, gdyż ku nieszczęściu młodego poety ta śliczna pani była... Naga. Jedynie na szyji miała czarną aksamitkę z czerwoną kokardką. Stała opierając wyzywająco ręce na biodrach a zagubiony młodzik nie wiedział gdzie oczy podziać.
- No co mały? Pierwszy raz kobitkę widzisz?- zapytała nagle tym samym namiętnym, ale tutaj też ostrym i lekko ironicznym tonem.
- Eee... - to jedyne co mógł wykrztusić.
- Jasne, że tak. - kobieta rozłożyła ręce i na jej ciało z nikąd spłynął czerwony jedwabny szlafroczek. Owinęła się nim szczelnie, niemalże pod szyję.
- Tak lepiej?
-Eee... - Michał znów się zaciął. Nagle potrząsnął głową i nieudolnie ukrywając strach spytał - Kim jesteś i co tu robisz?
Kobieta opadła swobodnie na fotel, założyła nogę na nogę nie zwracając uwagi na to, że materiał jej "odzienia" zsunął się pokazując w całej okazałości zgrabną łydkę i udo. W jej ręku pojawił się zapalony papieros. Zaraz w drugiej ręce zmaterializowała się szklanka z whiskey.
- Wołałeś mnie tak ładnie, że raczyłam się pokazać.
- Eee?- poeta znów zbaraniał.
- Śmierć, ale dla przyjaciół Emily More.
Tutaj Michał zaśmiał się szyderczo, lecz w głębi ducha wciąż był niepewny. Uszczypnął sie ukratkiem w ramię. Przecież to musiał być sen. Nagie kobiety nie zjawiają się od tak sobie i nie tworzą czegoś z niczego.
- Ej, mały? Z czego się śmiejesz?- zapytała kobitka z lekka zdenerwowana.- A po mordzie chcesz?
Młodzik zamilkł. Zaczął się kręcić po pokoju zdenerwowany.
- A swoją drogą - zaczęła Śmierć - nie chciałabym umrzeć w takim miejscu. - wyszczerzyła zęby w uśmiechu- Zabawne... Ja w ogóle nie mogę umrzeć. Żadna przyczyna mnie nie tknie.
- Coo? - poeta zatrzymał się. To wszystko było dziwne i głupie, ale jeśli prawdziwe... Mógł się dowiedzieć wszystkiego o śmierci.
- No tak. Ani Choroba, ani Morderstwo ani Starość. Nikt. Nawet Samobójstwo.
- Eee... - ponowne zacięcie
- Nie wiesz o co mi chodzi? Trudno. - rozległo się pukanie do drzwi- zaraz sami ci wyjaśnią.






o c e ń     u t w ó r

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą oceniać utwory.

s t a t y s t y k a

śr. ocen : 0.00
il. ocen : 0
il. odsłon : 1305
il. komentarzy : 0
linii : 18
słów : 445
znaków : 2236
data dodania : 2010-03-21

k o m e n t a r z e

Brak komentarzy.

d o d a j    k o m e n t a r z

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.



p o l e c a m y

o    s e r w i s i e