FanFiction.pl wiersze poezja serwis poetycko - literacki

u t w ó r


kategoria : / /



Kapłanka

a u t o r :    Ancillea


w s t ę p :   

Jest to szkic książki, którą może kiedyś napiszę. Nierozwinięty embrionek.



u t w ó r :

Wszystko zniszczyli. Wszystkich zamordowali. Byli bezlitośni.

Brawo królu Tertian! Bardzo pięknie i cudownie! Wszyscy będą ci wdzięczni!

Ależ oczywiście, że będą. Przecież tak łatwo (o dziwo) udało się przekonać prosty lud, że kapłanki i kapłani obdarzeni wielką mocą przez czczonych bogów są niebezpieczni. Co z tego, że wszyscy wspomagali ludzi! Ich zasługi były wielkie! Któż mógł zapomnieć o tym, że stolicę państwa uratowały przed wrogiem kapłanki Leddey, które wzniosły magiczną barierę, która powstrzymała wkroczenie armii nieprzyjaciela. Wiele z nich przy tym umarło z wyczerpania. Nikt nie mógł o tym zapomnieć. Wielki pomnik przedstawiający zakapturzone kobiety stojące w kręgu stał do czasu Dni Zagłady na centralnym placu stolicy. Gdy rozpoczął się terror, te niezwykle realistyczne posągi zostały zniszczone.

Gratulacje królu!

Przecież oni stali ci na drodze, nieprawdaż? Mogli sprzeciwić się twojej władzy! Taak, musiałeś napaść znienacka świątynie, miejsca, gdzie są bezbronni i skąpać je w ich krwi. Bo nie mogli przecież używać tam mocy! Tylko niewielu było wyszkolonych na zwykłych wojowników. Oczywiście jest zrozumiały też zakaz grzebania ich ciał. Ludzie muszą pamiętać co grozi wszystkim, którzy pragną zostać kapłanami. Ach, więc to jednak nie ma sensu… Istnieje przecież bezwzględny rozkaz, by wszelkie miejsca kultu zniszczyć. A skoro tak, to nie będzie można już nigdy przejść inicjacji. Bo do tego potrzebny jest ołtarz…

Brawo! Nikt nie uszedł z życiem! NIKT! Nikt…?

Przez las mknęła biała postać, za którą wręcz frunęły miedziane loki przypominające żywe płomienie. Dziewczyna zatrzymała się dopiero wtedy, gdy krzyki mordowanych ucichły. Stała tak oparta o drzewo i sapała ze zmęczenia. Co robić? Nie chciała przecież uciekać. To Ojciec Świątyni jej kazał.
- Uciekaj Raffio!- powiedział wciskając jej w dłoń amulet w kształcie dwóch płonących liści-symbolu Leddey. – Zbuduj nową świątynie, zwerbuj kapłanów… Ratuj nas!- syknął popychając ją do wyjścia. Ojciec Świątyni miał zaledwie trzydzieści pięć lat, ale był najlepszą osobą na to stanowisko. Przynajmniej Raffia była o tym przekonana… Może dlatego, że go kochała?
W każdym razie wykonała rozkaz i ze łzami w oczach teraz wspominała to ostatnie spojrzenie jakie jej posłał. Pełne pewności siebie i odwagi… Nawet w takiej chwili był spokojny. Zaraz potem gdy była już w głębi korytarza słyszała odgłosy walki w jego komnacie.

Co teraz zrobić? Bała się używać magii, nie wiedziała kiedy skończy jej się moc. Wciąż miała na sobie strój kapłanki i była to jej jedyna odzież. Zdjęła płaszcz z symbolem Leddey. Zastanowiła się chwilę… Tak naprawdę niewiele osób wiedziało jak dokładnie wygląda kapłanka. Przede wszystkim zrzuciła więc z czoła najbardziej rozpoznawalny znak- białą tiarę. Zrzuciła długą suknię. Teraz była już tylko w bardzo prostej sukience sięgającej nieco poniżej kolan. Nienawidziła jej, ale teraz była zadowolona, że ją nosiła. Pozostałe rzeczy zakopała. Nie wiedziała co zrobić z amuletem. Patrzyła w lśniące złoto i wreszcie założyła łańcuszek na szyję. Mimo, że przedmiot był drobny, sporo ważył. Raffia skuliła się wreszcie w zaroślach i zaczęła płakać. Wreszcie znalazła na to czas. Niedługo potem wyczerpana usnęła.
Obudziło ją szturchnięcie. W pierwszej chwili, myślała, że to Lettien ją budzi. Potem przypomniała sobie błyskawicznie, że to niemożliwe. W jej sercu nagromadził się żal. Nie chciała otwierać oczu. Bała się tego co zobaczy. Następny był kopniak. Wtedy poderwała się do pionu. Wokół niej stało około czterech mężczyzn i uśmiechało się niezbyt przyjemnie. Każdy miał broń.
- Jak się spało księżniczko?- spytał jeden z nich, który na policzku miał długą bliznę- Może usnęłaś z nudów? Możemy umilić ci czas… -jego towarzysze zaczęli się śmiać.
Raffia była przerażona.
- Mowę ci odebrało? – skrzeknął inny.
- Po co ma mówić, za chwilę się wykrzyczy!- zarechotał ten z blizną.
Raffia nie była już przerażona tylko zła. Musiała przeżyć. Za wszelką cenę. Musiała wykonać rozkaz Ojca Świątyni. Nagłe jej oczy ze spokojnej błękitnawej barwy stały się bardzo niepokojąco granatowe i ciemne jak dno oceanu. – mężczyźni odstąpili o krok gdy uniosła dłoń. Z ust dziewczyny szeptem uleciało kilka słów.
Błyskawica wystrzeliła z jej dłoni i pomknęła ku jednemu z ludzi. Zaraz nieludzki wrzask rozszedł się po lesie.
- Kapłanka!- wrzasnął mężczyzna z blizną. Inni zaczęli uciekać, ale Raffia im nie pozwoliła. Wiązki magii zbombardowały uciekającą trójkę.
Padli. Widać przeceniali siłę kapłanki. Po tej intensywnej serii czuła się wykończona. Padła na kolana. Przynajmniej teraz wiedziała co zrobić. Była przecież nie tylko kapłanką. Do świątyni przybyła jako skruszona skrytobójczyni i chyba nadszedł dla niej czas, by przypomnieć sobie trochę z tej profesji. Podniosła się. Przejrzała odzienie zbójców. Przypadł jej do gustu strój dowódcy. Zaraz niewiele w jej wyglądzie zostało z łagodnej kapłanki. Miała na sobie czarną koszulę i takie też spodnie wsunięte w cholewy wysokich, nieco za dużych butów. Rozdarła koszulę innego z bandytów i pasem materiału związała włosy. Już miała odejść, gdy zobaczyła, że z buta innego z nich wystaje zdobiona rękojeść sztyletu. Pomknęła ku niemu i wyciągnęła broń. Sztylet Ojca Świątyni. A więc zabiła teraz prawdopodobnie tych, którzy zamordowali tego, którego kochała. A więc zrobiła dobrze. A więc teraz, należało dokończyć zemstę. Raffia przejrzała się w ostrzu sztyletu i uśmiechnęła się do siebie. Ta bezwzględna część niej, która kierowała nią, gdy była zabójczynią uśmiechała się teraz do niej a ona odwzajemniła to. Teraz już wiedziała, jaki jest cel jej życia.






o c e ń     u t w ó r

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą oceniać utwory.

s t a t y s t y k a

śr. ocen : 0.00
il. ocen : 0
il. odsłon : 1319
il. komentarzy : 0
linii : 27
słów : 1114
znaków : 5719
data dodania : 2010-12-22

k o m e n t a r z e

Brak komentarzy.

d o d a j    k o m e n t a r z

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.



p o l e c a m y

o    s e r w i s i e