FanFiction.pl wiersze poezja serwis poetycko - literacki

u t w ó r


kategoria : Proza / Fikcja / Kryminalna



NR. 7- Wyrzutek

a u t o r :    Velbestia


w s t ę p :   

Insipracja: "the Outsider"



u t w ó r :

„Po co ten pośpiech i tak wszyscy kiedyś umrzemy..”


Jakże pięknie było mu w śmiertelnej agonii. Jego malutkie ciałko pokryte żółciutkimi piórkami, wykręcone w dziwnej pozie. Oddychał ciężko doceniając każdy haust powietrza.
Świat w jego oczach był piękny, spoglądał gdzieś w dal poza pręty złotej klatki. Malutki, słodziutki kanarek. A ona zachwycona jego śmiercią, jak małe dziecko które dostało w końcu upragnionego cukierka. Delektowała się każdym pisknięciem czy drgawką umierającego ptaszka. Jej oczy pomalowane na czarno obserwowały śmierć. Upojona w niej , lecz uśmiechnięta gorzko, bo to w końcu nie był jej koniec. Zaczęła zastanawiać się jak ona będzie pięknie wyglądała umierając.

Wpadł do mieszkania przerażony. Nie zamknął nawet drzwi za sobą. Zastał ją siedzącą przy butelce wódki. Była mocno upita, ledwo co podniosła głowę znad tabletek nasennych. Opakowanie było puste, tabletki zaś rozsypane na stole. Nie zauważyła nawet, że przyszedł, zajęta liczeniem swojej śmiertelnej dawki. Krzyczał a ona śmiała się w alkoholowym amoku. Nie wytrzymał. Uderzył ją w twarz, tak mocno aż spadła z krzesła. Przestraszona skuliła się w kącie, obejmując głowę rękoma.
„Znowu siebie okłamujesz
Samobójcza idiotko
Pomyśl o tym nim nie będzie za późno
Ile czasu minie zanim to do ciebie dotrze moja droga
Mam tego dosyć dlaczego chcesz to tak po prostu odrzucić
Jesteś śmieciem dlaczego miałbym mieć na ciebie oko”
Patrzył na nią, poniżoną, uległą i odurzoną królową dramatu którego nikt nie wystawi. Płakała. Nie wiedział czy dlatego, że jej przeszkodził, czy dlatego że ją uderzył. A może płacze z zupełnie innego powodu? Powodu który jest tylko jej znany. Ostry szloch wzgarną jej ciałem. Szarpnął nią, podnosząc do góry. Była bezwładna, jak sukno na wietrze, targane i porywane do tańca, którego figury znane tylko są wisielcom. Rozerwał jej bluzkę. Całował ją po dekolcie i szyi. Była obojętna na jego pieszczoty, zupełnie jakby nie kochał się kobietą, ale z kukłą. Wyszeptał jej, że ją kocha i że nie może jego zostawić samego. Odpowiedziała mu pocałunkiem.

Co się czuje jeśli budzisz się obok osoby którą kochając, nienawidzisz? Co się czuje patrząc na jej ciało spocone i gdzie nie gdzie przykryte satynową, czerwona jak krew pościelą? Czy czuje się zachwyt, a może moralny niepokój?
Nie potrafił określić jak się czuł, jedno uczucie wykluczało drugie.
Ukrył głowę w rękach.
A może żyje tylko wspomnieniem, jej w białej sukni z wiankiem ze stokrotek na głowie? Ma nadzieje, że ona się zmieni. Tylko jak długo przyjdzie mu czekać?

W białym wazonie stały róże. Pięknie rozwinięte, wypełniające pokój euforycznym zapachem. Dostała je od niego, by choć raz się uśmiechnęła. I tak jej się nie podobają. Musi coś z nim zrobić…
Sięgnęła po nożyczki.
Łodygi o wiele ładniej wyglądają.

Postarała się o nie o wiele wcześniej. Ukrywała je przed nim by jej ich nie zabrał. Ostrego skarbu, który ją uwolni. Była przygotowana, na ból, na majaki, na ciemność. Nie bała się. Bo i czego? Zycie boli o wiele bardziej niż małe nacięcie.
Nie otwierała gorącej wody, jak robią to inni. Usiadła na kafelkach i rozluźniła się, przecież to sama przyjemność. Pozna smak wolności.
Wbiła żyletkę w nadgarstek. Wzdłuż nie w poprzek. Skrzywiła się. Krew popłynęła mocnym strumieniem brudząc jej spodnie. Powtórzyła procedurę z drugą ręką śpiewając pod nosem marsza żałobnego.
Światło raziło co coraz bardziej, a krew zalewała podłogę. Wszystko zachodziło mgłą.
Śmiała się, dziko i nienaturalnie jak po klęsce swojego najpotężniejszego wroga. W końcu go zabiła. Zabiła swoje życie.
Nie wiedziała czy na jawie czy we wiecznym śnie usłyszała jego głos, krzyczący coś. Nie obchodziło ją już, co do niej mówi. Była szczęśliwa bo jemu też dała swobodę.

Owiną jej nadgarstki bandażem , starając się zatamować krwotok. Po mimo że uchodziło z niej życie walczyła z nim by tego nie robił. Mamrotała coś niezrozumiale. A jemu płynęły po policzkach łzy. Modlił się w myślach do Boga, żeby nie zabrał mu jej. Zawinął ją coraz bledszą, w koc. Wziął na rękę. Czasem szeptała, że tak lepiej. Wtedy czuł że i on tez umiera.

Nie udało jej się. Po raz kolejny wstaje z łóżka i idzie do łazienki. Spogląda w lustro i widzi swoje odbicie - dziewczynę, która była tak blisko szczęścia, a zostały jej jedynie bolesne szwy na rękach. Ale się nie podda, będzie próbować, aż się w końcu uda.

Tym razem była gaz. Odkręciła wszystkie kurki.

Jakieś dobre Anioły podpowiedziały mu, żeby pojechał do domu. Już na klatce schodowej uderzył jego nozdrza obrzydliwy zapach gazu. Zastał ją jeszcze przytomną, siedzącą przy zamkniętym kuchennym oknie.
„Znowu mnie okłamujesz
Samobójcza idiotko
Pomyśl o tym zanim nie będzie za późno
Ile czasu minie zanim to do ciebie dotrze moja droga
Mam tego dosyć dlaczego chcesz to tak po prostu odrzucić
Jesteś śmieciem mam tego dosyć kończę z tym”
Zamknął gaz i otworzył szufladę wyciągając czarna chustkę i sznurek. Był przygotowany na takie właśnie rozwiązanie. Przewiązał jej oczy i skrępował jej ręce, szarpała się. Uderzył ją by się uspokoiła, potem wypchnął przed drzwi domu. Była zdezorientowana, kręcąc się w kółko jakby dopiero co zeszła z karuzeli. Przerzucił sobie ją przez plecy. Kilka razy ugryzła go w szyje. Powtarzał jej, że to jedyne rozwiązanie. A ona bluźniła na niego i siebie i na dzień w którym się pobrali.

Jechali kilka godzin. Próbowała mu uciec kiedy wysiadali z samochodu, jednak nadaremnie. Potem znowu ją niósł, tym razem słyszała czyjeś głosy, całkiem blisko. Usłyszała dźwięk otwieranych drzwi, tuż przed sobą. Rozwiązał jej ręce i zrzucił na ziemię. Zamknięto drzwi.

Zdjęła przepaskę.
Biel.
Wszechobecna biel.






o c e ń     u t w ó r

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą oceniać utwory.

s t a t y s t y k a

śr. ocen : 4.00
il. ocen : 1
il. odsłon : 2854
il. komentarzy : 0
linii : 53
słów : 1142
znaków : 5755
data dodania : 2005-11-02

k o m e n t a r z e

Brak komentarzy.

d o d a j    k o m e n t a r z

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.



p o l e c a m y

o    s e r w i s i e