FanFiction.pl wiersze poezja serwis poetycko - literacki

u t w ó r


kategoria : / /



Wspomnienia bezsennej nocy...

a u t o r :    Aravaena


w s t ę p :   

Witam wszystkich ^^ To pierwsze takie moje opowiadanie (one-shot? Zobaczymy ;p), ale mam nadzieję, ze nie jest jakoś bardzo tragicznie ;p Od razu mówię, to NIE JEST opowiadanie yaoi. Nie mam bety, więc mogą zdarzyć się jakieś błędy (Wybaczycie mi, prawda?) ;)
Dajcie znać, jakiego rodzaju chcecie opowiadania, postaram się dostosować ;)



u t w ó r :

Siedział tuż obok starego dębu, chylącego swe gałęzie w przepaść. Jego jasne włosy, zwykle splecione w warkocz, teraz opadały luźno na plecy i ramiona, w świetle zachodzącego słońca zmieniając swój kolor na złoty. Widok ze wzgórza, osadzonego na klifie był jak z mglistego marzenia, rozciągające się aż po horyzont pola i tylko cienka, ciemna linia drzew, odznaczająca się między niebem i ziemią. Lekki wiatr poruszył jego grzywką, cisnąć włosy do oczu. Odgarnął je i spojrzał na swoje dłonie, zaciskając je w pięści. Nigdy nie narzekał, ale w tej chwili wydawało mu się, że cały świat go nienawidzi. Gałęzie drzewa zaszumiały pod wpływem kolejnego podmuchu ciepłego wiatru. Stał i patrzył, jak liść opadły z dębu, powoli spada w przepaść. Uśmiechnął się smutno sam do siebie.
Czyżbyś mnie kusił?
Słońce całkowicie schowało się za linią horyzontu, ustępując mrokowi, rozjaśnionemu jedynie pojedynczymi gwiazdami.
Stanął na krawędzi urwiska i skierował oczy ku dołowi, podziwiając piękny widok. Piękny, ale nie tak, jak tamte oczy, które zapisały mu się głęboko w pamięci. Odchylił głowę do tyłu i spojrzał w niebo, szukając odpowiedzi na dręczące go pytania. Nie miał już niczego...
Wybacz bracie... Nadeszła pora, byś zaczął radzić sobie sam...
Rozłożył ręce i przymknął oczy. Trwał tak chwilę, jedynie kilka sekund. Z rękami rozłożonymi, jak skrzydła przechylił się do przodu.
Przepraszam bracie...
Łzy spłynęły po jego policzkach.
Przepraszam...
Lot bez skrzydeł, z góry skazany jest na upadek. Upadek, na który czekał...
... Bracie...
Silna dłoń chwyciła go za ramię, nie pozwalając runąć w przepaść. Znał tą dłoń, ten uścisk... Odwrócił się i spojrzał głęboko w oczy swojego brata. Po jego twarzy spłynęły kolejne łzy. Otworzył usta, chcąc powiedzieć "bracie", ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Zdołał jedynie poruszać bezgłośnie ustami, wymieniając winy świata, usilnie tłumacząc, co się stało.
- Ciii... Spokojnie...
Młodszy z braci uciszył drugiego, przykładając mu palec do ust. Odciągną go od przepaści i przytulił. Jasnowłosy wtulił się w brata, dalej płacząc. Trwali tak przez chwilę, po czym młodszy odezwał się, przerywając ciszę:
- Obiecaj mi, że nigdy więcej nie będziesz próbował tego robić...
Jedyne co mógł zrobić, to kiwnąć głową i schować twarz dłoniach.
Wybacz bracie...
Powiedział to szeptem, ledwo dosłyszalnym dla stojącego tuż obok chłopaka. Odwrócił się i ruszył biegiem do brzegu urwiska. Rozłożył ręce i wybił się w górę, podrywając się do lotu na skrzydłach, których nie miał.
Już nic mi nie przeszkodzi... Wybacz bracie...






o c e ń     u t w ó r

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą oceniać utwory.

s t a t y s t y k a

śr. ocen : 0.00
il. ocen : 0
il. odsłon : 1385
il. komentarzy : 0
linii : 19
słów : 512
znaków : 2606
data dodania : 2014-11-07

k o m e n t a r z e

Brak komentarzy.

d o d a j    k o m e n t a r z

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.



p o l e c a m y

o    s e r w i s i e