FanFiction.pl wiersze poezja serwis poetycko - literacki

u t w ó r


kategoria : / /



Inna Malfoy

a u t o r :    charlie


w s t ę p :   

Postaram się wrzucać codziennie chodź po stronę tego jeżeli się spodoba. Nic nie obiecuję (ponieważ szkoła i inne takie) lecz postaram się chodź raz w tygodniu opublikować chodź stronę do tego .
Ps. To jest poprawiony tekst z dodatkowymi stronami .



u t w ó r :

A więc będę się uczyć w Hogwarcie . Czyż to nie jest prze dziwne .
Mój brat Draco ma już za sobą pierwszy rok , rodzice chodzą dumni jak pawie ponieważ trafił do Slytherin’u .
Boję się ,że jeżeli mnie nie przyjmą mnie do tego domu , to nie będę się wstydzić własnemu bratu w oczy spojrzeć .
Tata oczywiście mówi ,że nie ma opcji abym trafiła do innego domu , mama uważa to samo. Ponieważ mają tę pewność bo w naszej rodzinie już od pokoleń nikt nie trafił do innego domu .
Oprócz Syrisza ,który był w Gryffindor’e przez co cała rodzina z nim nie utrzymuje kontaktu ,a teraz siedzi w Azkabanie .
Nic dziwnego .
A jeżeli ja też będę tym odmieńcem … boję się … mój brat raczej wątpię aby mnie wspierał , on ma serce z kamienia jak wszyscy w mojej rodzinie .
-Ten przeklęty Potter , wszystko mu uchodzi na sucho –narzekał kiedy szliśmy na ulicę Pokątną aby kupić nam podręczniki , nowe szaty , kociołki i inne takie .
Tata obiecał mi kupić sowę lub inne zwierzę jakie sobie wybiorę z czego się strasznie cieszę .
Nie wiem co Draco i tata mają do Harry’ego Pottera , przecież on nikomu nic nie zrobił , mama jak by udawał ,że nie słyszy tych rozmów . Mnie to mało obchodziło ,lecz jak już mam kogoś obrażać to chcę mieć powód .
-A ta Granger przemądrzała szlama –syknął
Nienawidzę określenia „szlama” ,a jest wredne , niektórzy z rodzin mugoli są mądrzejsi niż ci z rodzin czarodziei .
-Och Draconie , czyż to nie jest aż dziwne ,że mimo iż jest szlamą to ma lepsze oceny od ciebie ?-spytał go wrednie tata ,a on aż zrobił się czerwony na twarzy .
-Narcyzo ty może idź z Dove po jej rzeczy i sowę ,a ja z Draconem udam się do Bugina i Burksa-wyjaśnił .
Mama przystanęła na ten pomysł .
Najpierw poszłyśmy po szatę dla mnie , obok mnie stała również inna dziewczyna o czarnych jak u kruków włosach miała szeroki uśmiech ,a jej mama wyglądała jak ona .
Chyba miała również jedenaście lat jak ja i wybierała się do Hogwartu .
Nie wiedzieć czemu , tata często narzekał na tę szkołę i na dyrektora jej czyli Dumbledore , ja sama jeszcze nie wiem jak tam jest lecz na pewno nie tak ,źle jak mówi tata .
Chodź mam jedenaście lat powinnam ich słuchać.
Gdy moja szata była skończona , następnie odwiedziłyśmy sklep z różdżkami u Ollivandra .
-O witam panią Malfoy , o i dzień dobry Dove –przywitał się ze mną .
Mama tylko skinęła głową .
-Dzień dobry –przywitałam się , zachodziłam w głowę skąd on może wiedzieć jak mam na imię , ja tego mężczyznę widzę pierwszy raz na oczy .
Był starym mężczyzną o wielkich oczach .
Sklepik był malutki , lecz wydaje mi się ,że gdyby wynieść stąd parę rzeczy było by w nim więcej miejsca .
-No dobrze za raz coś dla ciebie znajdziemy –uśmiechnął się do mnie i poszedł na zaplecze ,które całe było w pudełkach w ,których zapewne były różdżki .
Lecz ku mojemu zdziwieniu wrócił z taśmę ,która miała srebrną podziałkę .
-Która ręką ma moc ? –spytał
-Prawa –odpowiedziała mama ,która stała za mną –wyciągnij rękę –zwróciła się do mnie .
Wyciągnęłam ją ,a pan Ollivander zmierzył mi rękę od ramienia do czubka palca ,a następnie od nadgarstka do łokcia , później od ramienia do podłogi , od kolana do pachy i obwód głowy .
Następnie wrócił na zaplecze ,a taśma schowała się do jego kieszeni , wrócił z paroma pudełkami gdzie były różdżki .
Wyciągnął jedną i mi ją podał , była z ciemnego drewna dość gruba .
Machnęłam nią ,lecz to tylko spowodowało ,że pękł wazon z starymi zaschniętymi kwiatami .
Odłożyłam ją .
-No dobrze ,nie ta –mamrotał coś pod nosem i poszedł dalej .
Wrócił z trzema pudełkami .
Wyciągnął jedną z nich i mi ją podał , ta była cieńsza i jaśniejsza .
Znów machnęłam lecz to spowodowało tylko ,że pękła szyba .
Tę też odłożyłam .
Dopiero za szóstym razem się udało .
Gdy wzięłam ją do ręki poczułam się jak by mnie unosiła do góry , jak bym frunęła .
Zaśmiałam się .
-To ostrokrzew jedna czwarta cala włos jednorożca dość giętka –poinformował mnie i uśmiechnął się do mnie ,a jego zmarszczki jeszcze bardziej się pogłębiły .
Też się uśmiechnęłam .
Nie myślałam iż kupno różdżki tak mnie ucieszy .
Później poszłyśmy po kociołek ,a następnie weszłyśmy do Esów i Floresów po podręczniki dla mnie , gdzie znajdowały się tabuny ludzi ponieważ jakiś Lockhard rozdawał autografy . Szczerze coś mi się obiło o nim o uszy lecz aby robić z tego takie zbiegowisko .
Szybko mamę stamtąd wyciągnęłam .
Gdy wychodziłyśmy minęłyśmy rodzeństwo Weasley , Hermionę i Harry’ego .
-To chodź wybierzesz sobie sowę –uśmiechnęła się do mnie mama .
Przytaknęłam kiwnięciem głowy .
Weszłyśmy do sklepu , gdzie roiło się od sów , nie mogłam się zdecydować , były tu też fretki , szczury i inne takie .
Lecz ja wiedziałam ,że chcę sowę .
W końcu zdecydowałam się na małą sówkę ,która miała w klatce obok chyba swoją siostrę bliźniaczkę .
Ja wzięłam tę małą szarą i postanowiłam ją nazwać Rainbow .
Wiem ,że szary daleko odchodzi od tęczy ,lecz to imię dla niej mi pasowało .
Przy Esach i Floresach mieliśmy się spotkać z tatą i Draconem .
Okazało się ,że tata się pobił z panem Wesley’em . Jego białe włosy zawsze idealnie ułożone teraz były w rozproszone , a jedno oko miał podbite .
-Przeklęci zdrajcy krwi –mamrotał pod nosem tata .
Nic nie mówiłam lecz mimo mojego wieku nie rozumiałam czemu rodzice zabraniali mi się bawić z Lucy ,która miała tatę mugola ,a mamę czarownicę .
Uważali ,że ona nie jestem godna aby z kimś takim się bawić no i ja i Draco tak byliśmy wychowani lecz Draco bardziej był po stronie ojca .
Ja nadal tego nie rozumiałam.
Może jak będę w Hogwarcie to zrozumiem .

Kolejnego dnia , zaznaczyłam znak X na dzisiejszej dacie w moim kalendarzu na ścianie .
Został już dwa dni do mojego wyjazdu do Hogwartu .
Rainbow pochuchiwała sobie w klatce na moim parapecie , nie mogłam się doczekać mojego pierwszego dnia w tej szkole .
Z opowieści mojego brata szkoła była dobra ,ale on na wszystko narzeka .
Ja bym chciała po prostu kogoś poznać , nie mam żadnej koleżanki ani kolegi , z Draconem i tak często nie rozmawiam ani się nie bawię on ma swoich goryli Crabbe i Goyle większych kretynów chyba nie spotkałam . Robią wszystko jak im Draco zagra , jego to bardzo śmieszyło w sumie to mnie trochę też .
Za dwa tygodnie są moje urodziny , już nie będę mówić ,że mam rocznikowo jedenaście lat tylko będę mieć to jedenaście lat .
Dałam trochę jedzenia Raibow .
Wyciągnęłam z mojego już zapakowanego kufra z moimi inicjałami D.A.M czyli Dove Adelaine Malfoy , musiałam mieć napisane jeszcze A ponieważ Draco też ma inicjały D.M i by mogli dać mi kufer mojego brata ,a nie mój , wyciągnęłam z niej moją różdżkę .
Strasznie mi się podobała i tak się cieszyłam ,że mogę ją posiadać , moją własną różdżkę.
Jak to niesamowicie brzmi .
Własna różdżka .
Była śliczna i gdy ją trzymałam czułam ,że będzie mi dobrze służyła i mam nadzieję ,że przyniesie mi szczęście w szkole .
Pod czas obiadu rodzice mówili jak to są z nas dumni .
-Cieszymy się ,że obydwoje będziecie w jednym domu –powiedział tata
-Ale ja jeszcze nie wiem gdzie będę –odrzekałam cicho patrząc się w swój talerz .
-Oj córeczko to przecież oczywiste ,że będziesz w Slytherinie –odparła mama takim tonem jak by usłyszała dobry żart .
-No właśnie , ja , mama , Draco , ciocia Bellatriks no i wujek Rudoff również –tata mówił to podobnym tonem do mamy .
Czułam ,że się czerwienię .
Strasznie się bałam ,że mogę trafić do innego domu niż rodzice i wujostwo ,które zresztą również siedzi w Azkabanie .
-Macie rację –odpowiedziałam .
Powiedziałam tak tylko dla świętego spokoju , nie myślałam tak chodź nie chciałam ich zawieść więc mam nadzieję ,że będę w Slytherinie .
-Nie denerwuj się . Nie ma czym prawda Draco ? –zwróciła się do mojego brata ,który siedział naprzeciw mnie .
-Tak prawda . Ja też się denerwowałem lecz nie ma czym , Tiara Przydziału nie jest aż tak głupia –skomentował .
Nic z tych słów od niego mnie nie pocieszyło .

Poszłam spać , czując jak skręca mi się żołądek ze stresu . Patrzyłam się w sufit i zastanawiałam się czy ja sama chcę być w Slytherinie .
Może nie chcę w nim być ?
Może właśnie bym chciała iść do innego domu . Przecież to od razu nie znaczy ,że wyrzekam się mojej rodziny .
Prawda ?
Wstałam z łóżka i usiadłam na parapecie naprzeciw Rainbow ,która obudziła się i patrzyła na mnie swoimi czarnymi oczami .
-Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała wiedzieć co się stanie aby przygotować się na to wszystko –powiedziałam do niej .
Ona tylko chuchnęła coś w odpowiedzi .
Otworzyłam klatkę i wzięłam ją na ręce .
-Och , jak bardzo cieszę się ,że ciebie mam –uśmiechnęłam się do niej i dałam jej całusa w czubek główki .
Wsadziłam ją z powrotem do klatki , a ja sama już uspokojona wróciłam do łóżka, zasnęłam w mgnieniu oka .


Przeszedł ten dzień , dzień opuszczenia domu i zamieszkania teraz w nowym .
Poprzedniego dnia tak się stresowałam ,że chodziłam w tę i z powrotem ,a mama pomagała mi pakować ubrania .
Dziś wstałam o wschodzie słońca i patrzyłam czy wszystko zapakowałam, stresowałam się jeszcze bardziej niż tego dnia kiedy nie mogłam zasnąć .
Tej noc spałam tylko chwilkę .
Gdy schodziłam na dół z mamą ,która pomagała znieść mi kufer Draco z tatą już na nas czekali przy kominku .
Kiedy zeszłyśmy pierwszy do kominka podszedł mój brat i nabrał garść proszku Fiuu .
-Dworzec King Cross ! –krzyknął i zniknął w zielonych płomieniach .
Następnie to samo zrobiła mama .
-No teraz ty Dove –pogonił mnie tata .
Podeszłam do kominka , wzięłam garść i rzuciłam nim w płomienie krzycząc głośno i wyraźnie „Dworzec King Cross !”
Sekundę później stałam już przy bracie i mamie.
Mama otrzepała moją szatę z pyłku i uśmiechnęła się do mnie ,a ja do niej .
W momencie kiedy pojawił się tata zapakowaliśmy nasze kufry na wózki i poszliśmy na peron dziewięć i trzy czwarte .
Ze stresu czułam jak ręce mi się trzęsą więc zacisnęłam je mocniej na poręczy wózka .
Już parę osób przebiegało przez mur na drugą stronę aby się dostać na dworzec .
-Draco ty pierwszy –poinformował tata .
Skinął tylko głową i popędził w stronę muru i już go nie było .
-No Dove . Może razem z mamą ? –zaproponował
Spojrzałam na mamę , ona tylko się do mnie uśmiechnęła nachyliła się i położyła swoje dłonie na moich .
-No dalej córeczko –szepnęła , nabrałyśmy razem rozpędu , zamknęłam oczy , a gdy je otworzyłam znajdowałyśmy się już na zatłoczonym peronie .
Tata pojawił się sekundę po nas .
Ruszyliśmy w stronę pociągu .
-Draco proszę pomóż siostrze to jej pierwszy dzień –zaczęła stanowczo mama .
-Dlaczego ? Ja musiałem sobie sam radzić –oburzył się
Mama spojrzała na niego stanowczo .
-Dobra , znajdę jej przedział ,ale na więcej nie licz –poddał się.
Na więcej nie liczyłam i nie chciałam to , to nawet ja sama znajdę więc tę pomoc sobie wziąć .
No i przyszedł czas pożegnań .
-Pamiętaj skarbie , nie denerwuj się i napisz do nas . My do was też napiszemy , Draco możesz się posłużyć sową siostry . Kochamy was bardzo –powiedziała mama i uścisnęła nas obydwu mocno .
-Powiedzenia Dove , mam nadzieję Draco ,że w tym roku się lepiej spiszesz –odpowiedział chłodno tata .
Nie uściskał nas ani nic .
Na więcej nie było co liczyć .
-Dziękuję tato –rzekłam – pa mamo –uśmiechnęła się do niej .
Draco stał z niecierpliwiony .
Widziałam jak mamie nachodzą łzy do oczu .
Gdy szłam do pociągu pomachałam im jeszcze , tylko mama mi odmachała lecz to mi wystarczyło w stu procentach .
Weszłam do pociągu .
-Dobra , znajdziemy ci jakiś przedział –odparł niechętnie mój brat .
Szłam za nim nic nie mówiąc , w rękach miałam klatkę z Raibow i tak mocno ją ściskałam ,że omal nie pękła .
Nagle Draco się zatrzymał , ja również .
-Proszę . Do zobaczenia na miejsu –pożegnał mnie tylko i poszedł do swoich kolegów ,którzy czekali na niego przy wejściu do innego przedziału .
Weszłam nie śmiało do środka , było tu pusto , postawiłam Raibow na jednym z foteli , teraz będę musiała jakoś ten kufer wciągnąć do góry …
Wzięłam go w ręce lecz jestem za słaba aby taki kufer włożyć tam .
-Poczekaj pomogę ci –zaoferował się ktoś .
Odwróciłam się .
To był chłopak , miał brązowe włosy całe rozczochrane i zielone oczy , był gdzieś z pięć centymetrów wyższy ode mnie i nie wyglądał na jakiegoś silniejszego ,a obok niego stal również kufer z inicjałami D.L .
-Razem ? –spytał
Kiwnęłam tylko nie śmiało głową i razem podnieśliśmy kufer do góry ,za drugim razem nam się udało , jego kufer też włożyliśmy razem .
-Mogę zostać tu z tobą nie znam tu nikogo ? –spytał mnie .
-Tak pewnie –odparłam i zajęłam miejsce obok mojej sowy ,która uważnie obserwowała mojego towarzysza .
-Dzięki . A tak w ogóle to jestem Daniel Lofland ,a ty ? –spytał i wyciągnął w moją stronę rękę ,którą uścisnęłam.
-Dove Malfoy –przedstawiałam się
-Malfoy ? Twój brat to Draco ? –spytał
-Niestety –odpowiedziałam .
Zaśmialiśmy się.
-To też jest twój pierwszy dzień ? –zapytał
-Tak , twój też ?
Kiwnął głową .
-Masz fajną sowę , mi rodzice powiedzieli ,że kupią mi jakiś zwierzę jak będę miał dobre oceny to na gwiazdkę albo na urodziny . Jeśli nie to dopiero na przyszły rok lecz się nad tym zastanowią –wzruszył ramionami .
-Dzięki . Mi rodzice kupli ją z okazji mojego pójścia do Hogwartu , ma na imię Raibow –odrzekałam i spojrzałam na sówkę ,która nie spuszczała swoich czarnych oczu z Daniela .
-Raibow ? Jest szara –zdziwił się i się uśmiechnął .
-Wiem ,ale to mię mi do niej pasowało . Co z tego ,że nie jest kolorowa , to nie ważne , ważne jaka jest dla mnie . A dla mnie jest najbardziej kolorową sową na świecie –wyjaśniłam mu .
-Fajnie –odparł – do jakiego domu chciała byś trafić , bo ja bym chciał tak jak mój brat do Gryffindor’u albo ewentualnie do Hufflepuff bo tam była moja mama lecz chciał bym być jak mój brat w zeszłym roku skończył Hogwart –poinformował mnie .
-Moi rodzice i mój brat są w Slytherinie . Ale … sama nie wiem niby powinnam chcieć tam iść lecz czuję ,że może jednak nie – nie wiem czemu otworzyłam się tak przed Danielem . Lecz wypowiedzenie tego co myślę na głos było prze miłe .
-Nie pasowała byś tam . Bo nie jesteś wredna , a powinnaś mi odpyskować zaraz jak usłyszałaś ,że chcę być w Gryffindorze –odparł i się znów do mnie uśmiechnął często się uśmiechał , przez co ja też .
A to się często nie zdarzało .
Nawet nie zauważyłam jak ruszył pociąg .
Do naszego przedziału weszła jakaś dziewczyna , o płomiennych rudych włosach , widziałam ją jak wychodziła z Esów i Floresów gdy tata się pobił z panem Wesleyem .
-Mogę usiąść ? –spytała nieśmiało .
Kiwnęliśmy z Danielem głowami , dziewczyna zajęła miejsce obok mnie .
-Jak masz na imię ? –spytał Daniel .
-Ginny –odparła i patrzyła się w swoje ręce na kolanach .
Teraz już wiedziałam ,że ona jest córką pana i pani Wesley .
-A ja Daniel ,a to Dove –przedstawił nas Daniel .
-Miło mi –odpowiedziała i spojrzała na nas .
Daniel pytał ją do jakiego domu chce iść ,a Ginny odpowiedziała ,że nie wie lecz może do tego gdzie jej bracia czyli Gryffindor .
Ta podróż zbliżyła mnie do Daniela i Ginny , rozmawialiśmy , śmialiśmy się , opowiadaliśmy historię .
Bałam się ,że to się może popsuć w momencie kiedy przydzielą mnie do Slytherinu .
Kiedy wysiedliśmy z pociągu , powitał nas wielki człowiek , musiałam mocno zadrzeć głowę aby zobaczyć jego twarz . Miał długą czarną brodę i długie czarne włosy .
-Pierwszoroczni ! –krzyczał – Pierwszoroczni !
Razem z Danielem i Ginny poszliśmy za nim .
Ruszyli za olbrzymem , który w ręku trzymał zapaloną latarnię , szliśmy przez gęsty las . Noc była wyjątkowo chłodna .
-Już nie długo zobaczycie Hogwart , za tym zakrętem ! –ryknął przez ramię do nas .
-Mój brat mówi ,że on ma na imię Hagrid , jest podobno bardzo fajny –szepnął mi do ucha Daniel .
Ścieżka wprowadziła nas na brzeg czarnego jeziora , po drugiej stornie na wielkiej górze widać było wielki zamek , gdzie w oknach paliły się światła .
-Proszę po czterech do łodzi ! –krzyknął .
Weszliśmy w trójkę razem z Ginny i Danielem do jednej , a bok nas usiadł jeszcze jeden chłopak o ciemno blond włosach .
Oczywiście Daniel go zagadał okazało się ,że ma na imię Bryce , był bardzo mało mówny i nawet nie uścisnął nam dłoni kiedy mu je podawaliśmy .
Gdy tak płynęliśmy w stronę szkoły , czułam jak żołądek mi się skręca ze stresu .
Wysiedliśmy z łódek , poszliśmy za Hagridem w górę wydrążonym w skale korytarzem , szliśmy niemal ,że po omacku aż w końcu wyszliśmy na gładką murawę zamku .
Hagrid uderzył swoją ogromną pięścią trzy razy w bramę zamku.
Brama w tym samym momencie się otworzyła stała tam czarownica w szmaragdowej szacie o ciemnych włosach upiętych w ciasny kok .
-Pierwszoroczni , to jest profesor McGonagall –oznajmił nam Hagrid .
-Witam . I dziękuję Hagridzie , teraz ich stąd zabiorę –powiedziała i otworzyła szerzej drzwi .
Pochodnie ,które się tu paliły oświetlały wielkie korytarz .
Ruszyli za nowo poznaną nauczycielką , szła szybkim tempem przez co , co niektórzy musieli biec aby dotrzymać im kroku .
Usłyszeliśmy z jakiegoś pomieszczenia gwar rozmówi i myślałam ,że tam wejdziemy lecz szliśmy dalej i weszliśmy do pewnej komnaty gdzie profesor McGonagall się zatrzymała i odwróciła się twarzą w naszą stronę .
-Witam w szkole Hogward , przyjęcie rozpoczynające nowy rok szkolny za chwilę się zacznie lecz za nim zajmiecie miejsca przy stole będziecie przydzieleni do domów . Ceremonia przydziału jest bardzo ważna ponieważ dom do jakiego zostaniecie przydzieleni będzie coś w rodzaju waszej rodziny do końca pobytu w tej szkole –poinformowała nas ,a mój żołądek wykonał trzy salta – są tu cztery domy , może już wam się jakieś nazwy obiły o uszy . Gryffindor , Hufflepuff , Ravenclaw i Slytherin . Z każdego domu wyszli wielcy czarodzieje i każdy dom ma swoją wielką historię . Wasze osiągnięcia w Hogwarcie będę chlubą domu do jakiego należycie zyskując tu punkty , zaś wasze przewinienia będą hańbą dla domu , który przez to będzie tracił punkty . Dom ,który będzie miał największą liczbę punktów pod koniec roku , zdobędzie Puchar Domów co liczy się z tym ,że jest to wielki zaszczyt . Mam nadzieję ,że będziecie wierni swojemu domowi tam gdzie będziecie przydzieleni . Ceremonia przydziału odbędzie się za kilka minut, pamiętajcie ,że odbędzie się to przed całą szkołą więc , proponuję ten czas przeznaczyć na poprawę wyglądu .
Zrobiłam wielkie oczy .
Przed CAŁĄ szkołą ?!
Tego nie wiedziałam … czyli mój brat dowie się razem ze mną do jakiego domu będę należeć … o nie !
Przygładziłam nerwowo włosy i poprawiłam spinkę ,którą miałam zapiętą we włosach .
-O kurczę . Ale jazda . Zaczynam się stresować , a wy ? –spytał nas Daniel , poprawiając swoją szatę .
-Trochę –odparła Ginny i również przeczesała swoje włosy .
Nie mogłam z siebie wydusić słowa , więc spojrzałam w bok , wszyscy rozmawiali między sobą i poprawiali swój wygląd .
-Boję się co będzie jeśli nie przydzielą mnie do Slytherinu –szepnęłam
Moi nowo poznani przyjaciele spojrzeli na mnie .
-Spokojnie , nie zależnie co będzie teraz mamy siebie –pocieszył mnie Daniel i położył mi rękę na ramieniu .
-No właśnie chodź byśmy byli w innych domach . Będziemy razem –dodała Ginny.
Ich słowa sprawiły ,że zrobiło mi się ciepło na sercu .
-No dobre –powiedziałam tylko .
Uśmiechaliśmy się do siebie .
-No dobrze idziemy ! –krzyknęła profesor McGonagall – stajemy w rzędzie ! –dodała jeszcze , wszyscy ustawili się jeden za drugim .
Ja się ustawiałam między Danielem ,a Ginny .
Gdy szliśmy korytarzem czułam jak ze stresu zaczynają mi się pocić ręce , a żołądek jak by się zamienił w kamień .
Jeszcze nigdy się tak nie stresowałam , nie rozumiałam jak Daniel może zachowywać się tak spokojnie .
Weszliśmy do Wielkiej Sali .
Na górze było gwiaździste niebo , co wyglądało niesamowicie szczególnie ,że na górze w powietrzu unosiły się świece ,które stanowiły źródło światła .
Były cztery długie stoły , każdy z uczniów miał na głowie spiczastą czapkę i był ubrany w barwy domu do jakiego należał .
Odnalazłam stół Slytherinu i zauważyłam Draco ,który właśnie skończył gadać z kolegami i nasze spojrzenia się spotkały .
Odwróciłam wzrok , nie wiedzieć czemu nie mogłam na niego patrzeć .
Na podeście profesor McGonagall ustawiła stołek przed nimi ,a na nim wielką starą czapkę .
Wszystkie oczy były utkwione w starej czapce , nagle drgnęła i szew przy niej otworzył się i Tiara zaczęła śpiewać .
Pani profesor wyciągnęła pergamin .
-Kiedy wyczytam dane nazwisko dana osoba siada na krześle ! –poinformowała nas .
Zaczęłam się bawić palcami u rąk i wykręcać ja w różne strony .
-Lucinda Adams ! –wywołała jakąś dziewczynę ,która nie śmiałym krokiem podeszła i usiadła na stołku .
-HUFFLEPUFF ! –krzyknęła Tiara .
Dziewczynka uśmiechnęła się ,a stół gdzie był dom do ,którego została przydzielona zaczął bić jej brawo .
-Kelly Alter ! –kolejna dziewczyna została wywołana
-RAVENCLAW ! –wykrzyknęła czapka .
-Sean Brooks ! –teraz jakiś chłopak o czarnych włosach podszedł do stołka .
Profesor McGonagla włożyła mu czapkę na głowę .
-SLYTHERIN ! –gdy usłyszałam tę nazwę serce mi stanęło na dwie sekundy .
-Nie wykręcaj tak tych palców bo je sobie połamiesz –szepnął do mnie Daniel .
Puściłam je .
-Po prostu strasznie się boję –odszepnęłam .
-Spokojnie
Wyczytano jeszcze parę nazwisk i zaczęła się literka L gdzie został wyczytany Daniel .
-GRYFFINDOR ! –ryknęła czapka .
Zaczęły się oklaski , Daniel pokazał w moją stronę kciuk w górę i poszedł do stołu Gryffindoru .
Za chwilę będę ja , tak się boję … co jeśli mnie przydzielą do Gryffindoru , co ja powiem rodzicom ? Czy będę mogła pojechać do nich na święta ?
-Dove Malfoy ! –usłyszałam wyczytane moje imię i nazwisko .
Poszłam w kierunku stołka , kolana robiły mi się jak z waty , drżąc cała usiadłam na stołku ,a pani profesor położyła na głowie mi czapkę ,która zasłoniła mi oczy .
-Hmmm , Malfoy . Wszyscy mają serce jak z kamienia lecz twoje … -usłyszałam cichy głos Tiary – widzę wielkie serce i odwaga , tak wielka . Różnisz się od rodziny …
Boję się ,że będą na mnie wściekli .-pomyślałam
-Hmmm , nie mogę dać cię do Slytherinu . Nie dasz rady . O już wiem ! –ucieszyła się .
Moje serce znów się zatrzymało .
-GRYFFINDOR ! –usłyszałam ryk .
Nie mogłam się ruszyć , w Wielkiej Sali zapadła cisza , spojrzałam w stronę mojego brata ,który patrzył nam mnie z szeroko otwartymi oczami .
-Idź już do swojego stołu –usłyszałam głos pani profesor przy swoim uchu .
Wstałam i na drżących nogach zajęłam miejsce obok Daniela .
Nawet nie zwróciłam uwagi ,że biją mi barwo .
-No ładnie będziemy mieć Malfoya u nas ! –usłyszałam kogoś .
Miałam gulę w gardle nie mogłam nic powiedzieć , po prostu nie mogłam .
-Hej , Dove –zagadnął mnie Daniel – będziemy razem w jednym domu , super co? –chyba starał się jakoś mnie pocieszyć .
Lecz mu jakoś mu nie wyszło .






o c e ń     u t w ó r

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą oceniać utwory.

s t a t y s t y k a

śr. ocen : 0.00
il. ocen : 0
il. odsłon : 1298
il. komentarzy : 0
linii : 259
słów : 4493
znaków : 23690
data dodania : 2015-09-18

k o m e n t a r z e

Brak komentarzy.

d o d a j    k o m e n t a r z

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.



p o l e c a m y

o    s e r w i s i e