FanFiction.pl wiersze poezja serwis poetycko - literacki

u t w ó r


kategoria : / /



Podróż życia

a u t o r :    Azathara55


w s t ę p :   

Prolog:
W dniu swoich 18 urodzin Caroline Forbes postanowiła udać się w podróż życia. Miała zamiar zwiedzić wszystkie miejsca, które niegdyś umieściła na swojej liście „rzeczy do zrobienia, zanim umrze”. Zrobiła tę listę, kiedy mając 12 lat umarł jej dziadek, zapisała ją w różowy pamiętniku, który teraz spoczywa na dnie jej walizki. Problem polega na tym, że Caroline nie umrze. Otóż dlatego, że jest wampirem, którym stała się nie z własnej woli, ale że zmiana jest nieodwracalna to stara się przyzwyczaić do swojego nowego życia. Wyjeżdżając z Mystic Falls zostawiła za sobą swój dom rodzinny, mamę i przyjaciół. Zrobiła to, aby lepiej poznać samą siebie, nową siebie i swoją wampirzą naturę. Wie, że to trochę samolubne z jej strony, ale musiała tak zrobić. Powodem jej wyjazdu były również pewnien wampir o szaro-niebieskich oczach, który samym uśmiechem potrafi doprowadzić ją do palpitacji serca. A nie był to byle jaki wampir, tylko pierwotny Klaus Mikaleson, który oprócz tego, że był przystojny był manipuilantem i mordercą. Stanowił dla Caroline zagrożenie, tym bardziej że w jej sercu zaczęło kiełkować uczucie do tego potwora, które nie miało prawa bytu. Znając Klausa wykorzystałby tylko ją, a po jednej nocy zapomniał jak ma na imię. Wampirzyca więc postanowiła oszczędzić sobie złamanego serca i urażonej dumy i wyjechała z miasta w podróż życia.



u t w ó r :

Rozdział 1:
Rzeczy do zrobienia (zanim umrę):
1. Zjeść śniadanie w Paryżu (oczywiście rogaliki z czekoladą) oraz zobaczyć wieżę Eiffla nocą.


Caroline znajdowała się w lesie, biegła przed siebie ile sił w nogach, ale nie była już wampirem, tylko zwykłym człowiekiem. Płuca bolały ją niemiłosiernie i brakowało jej tchu, ale mimo to nie poddawała się tylko parła do przodu. Uciekała. Dobrze wiedziała kto ją goni i dlaczego. Nie miała szans w starciu z wampirem, więc uciekała. Była ofiarą, zwierzyną, która ucieka mając nadzieję na przeżycie, on był za to łowcą. Dumnym myśliwym, pewnym swojej zdobyczy. Bawił się z nią w kotka i myszkę.
Biegła gdy nagle poczuła silne dłonie zaciskające się wokół jej pasa. Odciągnął ją w mgnienu oka i przyparł do pobliskiego drzewa. Nie miała możliwości ruchu. Oddychała szybko czująć narastające przerażenie. Przygotowała się na najgorszy koniec. Pomyślała o mamie i swoich przyjaciołach w duchu dziękując im za wszystko co dla niej zrobili. Gdy przypomniała sobie dobre chwilę on nagle odezwał się chropowatym głosem:
- Nareszcie cię dopadłem, Caroline Forbes. Teraz już mi się nie wywiniesz, jesteś tylko moja.
W chwili gdy wypowiedział te słowa była pewna, że ją ugryzie i nastąpi koniec, lecz on za to wpatrywał się w nią w skupieniu, a kącik jego ust powędrował w górę. Uśmiechnął się, zabije ją z uśmiechem na twarzy. Prawdziwy psychopata.
I nagle stało się coś niespodziewanego Klaus zamiast zatopić kły w jej szyi pocałował ją, mocno napierając na jej wargi. Ten pocałunek był gorący, troche brutalny i zawierał wszelkie niedomówienia i emocje, ból, strach, pasja, szczęście. Był żarliwy i pełen namiętności, ale i za razem tęsknoty.
Caroline obudziła się nagle na dźwięk dzwonka telefonu. Wstała gwałtownie i gdy znalazła źródło chałasu telefon przestał dzwonić. Miała dwa nieodebrane połączenia. Jedno od Eleny, drugie od mamy. Cóż, widocznie jej sen pochłonął ją tak bardzo, że nawet nie słyszała dzwonka telefonu. Nagle przypomniała sobie o czym śniła i co tak bardzo ją pochłonęło.
Klaus.
Dotknęła swoich ust rozmyślając o pocałunku. Dawno już się tak nie czuła. Pomimo iż to był tylko sen wywarł na niej ogromne wrażenie i nie mogła się uspokoić. Na myśl o tym, że Klaus mógłby ją odnaleźć jednocześnie coś ścisnęło ją przyjemnie w żołądku i strach ją obleciał. No ale tak się nie stanie, nie mógłby jej odnaleźć bo nawet nie powiedziała nikomu dokąd wyjeżdża.
Caroline opadła z powrotem na pościel. Jest bezpieczna. Leży w miękkim łóżku, w luksusowym hotelu we Francji. Całe napięcie zeszło z niej i nie dopuszczając do siebie myśli, że ktoś (Klaus) może ją odnaleźć zapadła w sen. Tym razem nic jej się nie przyśniło. Może to i lepiej.
Paryż był pierwszym miejscem, do którego pojechała Caroline. Poza tym, że zajmował pierwsze miejsce na jej liście, Caroline marzyła o tym już od dziecka. Będąc zaledwie 12-letnią dziewczynką wyobrażała sobie, że tańczy na balu w wersalskim pałacu, w pięknej suknii wiruje po parkiecie razem ze swym księciem. Ale rzeczywistość jest inna, co prawda wampirzyca przyjechała do Paryża, ale w innym celu niż taniec w pałacu. Nie ma księcia, nawet bestii w pobliżu, ale to i lepiej.
Kiedy kilka godzin później Caroline obudziła się była już 15. Po tak długim locie to nic dziwnego, że tak długo spała. Chociaż nie należała do leni i była raczej osobą, która lubi jak się coś dzieje to po tak długim spoczynku czuła się wypoczęta i zadowolna. Wstała z łożka i postanowiła rozejrzeć się trochę po swoim apartamencie. Po wczorajszym locie była tak zmęczona, że nie za bardzo zwracała uwagi na jego wygląd i od razu po szybkim prysznicu udała się spać. Ale dzisiaj już była wypoczęta, pełna nowej energii i miała czas na wszysto co chciała zrobić, właściwie całą wieczność. Fakt, że Carloline nigdy nie umrze trochę ją przytłaczał, ale i wywoływał ciekawość. Będzie mogła zwiedzić cały świat, nauczyć się tysiąca języków, poznać masę ludzi, którzy i tak umrą, a ona będzie żyć. Westchnęła na myśl o tym, po czym sama zganiła siebie za to, że o tym w ogóle pomyślała.
Kiedy wstała postanowiła najpierw przyjrzeć się swojej sypialni. Znajdowała się w jednym z najbardziej luksusowych paryskich hoteli, na który normalnie nie było by ją stać i chyba musiałaby sprzedać własny dom na jedną noc tutaj, ale że była wampirem wystarczyło, że zachipnotyzowała pare osób i mogła tu nawet mieszkać do końca życia.
Podeszła do wielkiego okna, które znajdowało się naprzeciwko łóża, widok z niego rozchodził się na wieżę Eifla. Pokój urządzony był nowocześnie, ale z duszą. W sypialni dominował beż, lecz można było też dostrzec akcenty szarości, bieli i mięty. Ściany pokryte były beżową boazerią ciągnącą się do samego sufitu, w rogu pokoju stał drwniany stolik, a po jego bokach 2 miętowe fotele. Obok łóżka znajdowała się szafka nocna a na niej orchidea w doniczce. Z drugiej stony stała wielka, drewniana szafa.
Gdy już zakończyła zwiedzanie sypialni weszła do przestronnego salonu, urządzony był w podobnym stylu co sypialnia. Na samym jego środku stał duży, okrągły stół z krzesłami. Na stole leżał bukiet świeżych, białych frezji, Caroline nie pamiętała, żeby leżały tutaj wczoraj, ale zrzuciła winę na zmęczenie nie przejmując się tym zbytnio. Z prawej strony znajdowała się biblioteczka z książkami i również 2 miętowe fotele. Z lewej stony pokoju znajdowała się miętowo kanapa z szarymi poduszkami, a na przeciwko niej, na ścianie wisiał telewizor plazmowy.
Ostatnim punktem zwiedzania była łazienka. Wielka i przestronna, można by rzec, że królewska. Podłoga wyłożona była szarym kamieniem, a na ścianach widniały zdobienia z białego kamienia. Na ścianie naprzeciw dzrzwi znajdowało się wielkie lusterko sięgające sufitu, zajmujące prawie całą ścianę. Z lewej strony znajdowało się jacuzzi. Tak, prawdziwe jacuzzi tylko i wyłącznie do dyspozycji Caroline! Dziewczyna nie mogła uwierzyć w swoje szczęście i przepełniła ją radość. Oprócz jacuzzi w łazience znajdowała się też ogromna wanna i wypasiony prysznic z dyszami, hydromasażem i innymi gadżetami.
Po dobrych 2 godzinach spędzonych na relaksie w swojej łazience i ropakowywaniu rzeczy Caroline ubrana i umalowana postanowiła udać się zwiedzić troszkę miasto. Ale za nim wyruszyła postanowiła jeszcze zaspokoić głód krwi. Sięgnęła do małej przenośniej lodóweczki, którą postawiła w sypialni. Wyjęła z niej woreczek swojej ulubionej krwi B Rh+ i wbijając w niego słomkę szybko wypiła.
Jako, że była godzina 17 i było już stanowczo za późno na śniadanie pojechała taksówką do restauracji, żeby zjeść kolację. Chociaż nie potrzebowała już ludzkiego jedzenia, to nie znaczy że jej już nie smakowało. Stare przyzwyczajenia jedzenia posiłku pozostały, a że mogła teraz opychać się bez konsekwencji to czemu nie.
Caroline wybrała ekskluzywną restaurację, w której było dość sporo ludzi. Była urządzona trochę w stylu Ludwika XV, ale z nowoczesnymi elementami. Dominowały głównie czerń i biel. Gdy weszła do środka za kontuarem stał mężczyzna, i pytał o rezerwacje, której trzeba było dokonań minimum pół roku wcześniej. Wampirzyca nie miała rezerwacji, ale miała za to pare asów w rękawie.
Kiedy podeszła do kontuaru mężczyzna zmierzył ją wzrokiem i chyba stwierdził, że dziewczyna nie ma wystarczająco pieniędzy na tą restaurację, ale i tak uśmiechnął się do niej zalotnie. Facet miał około 20 lat i zdaje się, że był studentem i tylko dorabiał sobie tutaj przez wakacje.
-Ma pani rezerwację?- zapytał, a Caroline uśmiechnęła się zalotnie i zamrugała rzęsami.
-Niestety nie.
- Więc nie mogę pani wpuścić przykro mi, ale z chęcią za to umówię się z panią na kawę – mrugnął do niej.
-Myślę, że jest jeszcze jeden sposób, żeby mnie pan wpuścił – przybliżyła się do niego i oparła łokcie na blacie. Mężczyzna zachichotał i oparł się luźno bokiem o kontuar.
-Chętnie panią wysłucham.
Caroline uśmiechnęła się przebiegle. Nahchyliła się jeszcze bardziej i spojrzała facetowi głęboko w oczy i użyła uroku.
-Załatwisz mi stolik z dobrym widokiem, bez rezerwacji. A i jeszcze jedno nie będę za nic dziś płacić. Okej?
W chwili gdy mówiła do faceta jego źrenice nagle rozszerzyły się, po czym wróciły do normalnej wielkości.
-Okej.
Caroline z dumą weszła na salę i poszła za mężczyzną, który zaprowadził ją do stolika naprzeciwko okna przy którym siedziała jakaś para. Portier stanął przed nimi i powiedział:
-Przepraszam państwa, ale ten stolik jest zajęty.
- Słucham? – zapytał zdziwiony mężczyzna – Zrobiliśmy tu rezerwację rok temu.
- Przykro mi, ale będzie tu siedział nasz gość specialny – tu wskazał na Caroline. Pewnie gdyby była człowiekiem jej policzki spłonęły by szkarłatem.
- Ale pan nie rozumie – mężczyzna wstał i podszedł bliżej do portiera – Dzisiaj miałem się oświadczyć. Proszę pana bardzo – tu prawie już błagał, a Caroline zmiękło serce, nie mogła zepsuć czegoś takiego.
- Przykro mi, ale…
- To już nie będzie konieczne – wampirzyca zwróciła się do mężczyzny – myślę, że mogę zająć inny stolik – zauroczyła ponownie portiera.
- Dziękuję, pani bardzo. Planuję to już od dłuższego czasu… - spojrzał na swoją narzeczoną, która obserwowała cało zajście lekko zaniepokojona. Kiedy na nią spojrzał w jego oczach było widać miłość. Caroline bardzo to rozczuliło, sama też chciała żeby ktoś patrzył na nią w ten sposób.
- Życzę powodzenia i mam nadzieję, że się zgodzi – uśmiechnęła się do mężczyzny, a on uradowany odszedł do swojego stolika.
Portier zaprowadził ją w inne miejsce, ale i z tego widok z okna był niesamowity. Kelner przyniósł jej kartę dań, Caroline poprosiła o czerwone wino. Nie znała się na tym za bardzo ale wybrała dość drogie. Kiedy przyniesiono jej napój nie była jeszcze do końca zdecydowana co zamówić. Wtem usłyszała za sobą męski głos, który znała już dobrze.
- Czy mogę ci doradzić co zamówić?









o c e ń     u t w ó r

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą oceniać utwory.

s t a t y s t y k a

śr. ocen : 0.00
il. ocen : 0
il. odsłon : 1186
il. komentarzy : 0
linii : 49
słów : 1945
znaków : 9904
data dodania : 2015-12-29

k o m e n t a r z e

Brak komentarzy.

d o d a j    k o m e n t a r z

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.



p o l e c a m y

o    s e r w i s i e